Twój koszyk jest obecnie pusty!
Tag: zdrowie psychiczne
-
dzień dobry,
od rana nurtuje mnie pytanie – błąd! - od czasu jakiegoś, tygodni kilku. Co myślicie o dawaniu drugiej szansy?
W jeździectwie (po mojemu) to tylko „szanse” — dawane mnie przez Jej Wysokość. Boszszsz... jakie to konisko jest wyrozumiałe! Chyba podobnie jest z samym sobą — odkąd pamiętam, daję sobie szanse. I od nowa, i znowu, i zaś od początku, itd.
Tylko to odurzające pytanie, dotyczy drugiego człowieka. To jest chyba jak dobrowolne podanie załadowanej broni, wymierzonej prosto w głowę, w oczekiwaniu na wyrok. Z drugiej strony – ponoć każdy zasługuje na wspomnianą. Sama nie wiem, naprawdę. Ciekawam opinii.
Jak tak myślę sobie o moich ostatnich kilku latach wstecz, to moje życie przypomina trochę którąś z komedii Woodego Allena, którego ubóstwiam!
Boszszsz... ależ chciałabym wyglądać, jak Penelopa Cruz w „Zakochanych w Rzymie” ( Woody Allen, 2012r. )!
Dobra, idę pojeździć!
-
Luty ciągle
Rzeczywistość mnie dziś obezwładniła. Zabrałam mózg i schowałam się pod kocem, połknąwszy uprzednio „ pigułkę bezpieczeństwa”. Nie pomogło
-
Styczeń 2024r.
Czasem jest się tak bardzo samotnym – nawet wśród ludzi – że wyuczyłam się , jak wygodnie umościć się w tym – być może – samolubnym ćwiczeniu „wielbienia” siebie. Najprzyjemniej mi z dala od populacji. Zarozumiale przysłuchuję się temu, o czym mówią bez chęci zrozumienia. Potrzebuję... siebie. Tak okrutnie za sobą tęsknię. Straciłam się przez te lata chęci przypodobania się innym. Moje ciało wysyła sygnały. Pojawiają się we mnie dziwne „zrosty, torbiele i inne polipy”. Tracę świadomość, osuwając się na podłogę. Kumulacja kilkuletniego stresu, apatii chyba wyłazi. Zwierzam się Pachnącej Sianem. Bardzo dzielnie i ciągle ratuje mnie przecie. Dzięki Niej jestem. Absolutnie najcudowniejsza niewerbalna komunikacja, jakiej kiedykolwiek doświadczyłam. Z boku wyglądająca, jak mizerne próby pojęcia umiejętności jeździectwa. Zupełnie nie w tym rzecz. Totalnie. Niech nie rozumieją – mam to bardzo gdzieś.
Czekam na wyniki. Już wiem że „zmiany naczyniopochodne”. Panna w czarnych skarpetach i wzutych nań laciach z błyszczącymi cekinami spogląda na mnie zmęczonym wzrokiem. Ma mnie w poważaniu. Jakbym nie istniała. W mojej głowie milion myśli: „ co jeśli...” Spojrzała na mnie pytającym wzrokiem. Ja jebie.
Wpadło mi tak – jak już umrę – muszę koniecznie powiedzieć mojemu Ulubionemu Człowiekowi – niech mi dłonie złożą w międzynarodowym geście pozdrowienia. Ładniej brzmiącym po angielsku. Dobra, żart taki.
-
Grudzień 2023r.
Żyję. Ciągle. Przyglądam się, jak Facet Z Odleżałymi Od Poduszki Włosami krzyczy na mnie. Próbuję znaleźć rispostę na jego chamskie zachowanie, a jedyne o czym myślę, to wszechogarniające obrzydzenie do takich, jak ON – głupich „rodaczków”, jątrzących nieustannie jebany jad prostactwa.
Ten, jakby czytał mi w myślach: „nie miej takich zdziwionych oczu”, krzyczy. Zaiste – chamstwo zaskakuje mnie co prawda często, ale konsekwentnie trudno mi uwierzyć w w jego mnogość, odmiany – ohydę! Jeden jebany typ skumulował w sobie wszystkie cechy, których u ludzi nie znoszę. Znakomite, doprawdy. Cóż – nakazy i brak szacunku nigdy nie działały na mnie motywująco. Ukryte pozorną władzą kompleksy zawsze mnie za to bawiły. Kunsztowny „lider”. Dobre. -
22 maja 2023r.
Czasem myślę, że to pachnące futro przysłoni mi całą miałkość i ohydztwo tego świata. Czasem wydaje mi się, że wystarczy mój przydługi nos wsadzić w - zwłaszcza wiosną - kujące włoski, włażące w każdy milimetr dzianiny, jak cudowna by nie była - i zniknie każda wypluta tandeta. Stajenna. Polska. Czasem, nie mogę w to uwierzyć, że dobrowolnie można zrezygnować z całego profitu natury dla tych wszystkich obietnic przydatności wielkiej po zdobyciu "obserwaczy". Czyżbym była hipokrytką - przecież sama po coś to piszę?!
Wiem, że czasem wystarczy ułamek sekundy, żeby podjąć decyzję o próbie bycia bądź "nieistnieniu".O tym to wszystko - o wolności, pomocnym geście i - czasem - o: "nie zdążyłem". Obudził mnie dziś niepokój, dawno nieodczuwany. O trzeciej w nocy. Zapomniałam już o tych "pobudkach". Przeczytałam wiadomości od mojego dobrego kolegi, o tym, że nie zdążył właśnie. Ktoś zdecydował w ułamku sekundy inaczej i już nie było szans zdążyć. I to przekonało mnie, że muszę co w sprawie. Muszę, bo zdecydowałam inaczej, może kto przeczyta, posłucha, nos wciśnie. Muszę, bo było przerażająco obojętnie. Okrutnie samotnie. Chujowo.
Potem pamiętam już tylko pluszowe moje futro, pachnące landszaftowo sianem i amoniak czyszczący nie tylko górne drogi oddechowe, ale bezlitośnie otulający głowę, trzeźwo przypominając, że warto. Z jakiegoś powodu
Bona equine, to marka, która zrodziła się z prawdziwie odnalezionej miłości do życia, z nieprzeciętnej fascynacji naturą. Sama zaś Bona, to Pluszowa Profesor, która przypomniała mi, że życie warto celebrować. Ciągle od nowa i od nowa.
-
Maj 2023r.
Chyba Demony wróciły. Nie mogę spać, choć nie wychodziłabym z łóżka, dosypiając w ciągu dnia. Nocą wyłażą, wyślizgują się chcą – konsekwentnie – mnie pokonać. Ściskam dłonie, jak do boksu, bezwiednie. Drętwieją mi palce, mrowią. Zęby bolą przeokrutnie od zakleszczania szczęki. Cała buzia, jakby sklejona. Słyszę nocą spokojne bicie swojego serca. Pracuje, jak gdyby nigdy nic, jakby chciało mi powiedzieć: wytrzymaj, jest już przecie lepiej, wytrzymaj...”
Zastanawiam się, jakby to było nie słyszeć więcej tej pompującej krwi. Nie mogę jeść. Wczoraj tato powiedział mi: robisz z siebie męczennicę”, a ja tylko zbieram siły. Żeby umyć włosy. -
Marzec 2023r.
Podróże pozwalają odzyskać spokój mojej głowie. Myśląc o ludziach żyjących inaczej, gdzieś daleko, nie myślę o sobie „ w kontekście”. Cud Wietnam. Przyjaźni, „pyszni” mieszkańcy pozwalają wciągnąć w boską kuchnię, zieloną niemal zupełnie. Choć wszech obezwładniający kich ściska głowę do tego stopnia, że wysysa bez reszty. Nie wiadomo, gdzie jest granica.
Przecudnej urody konstrukcja z czerwonych, tradycyjnych lampionów na dole, nie zapowiada zupełnie styropianowej katastrofy po wjechaniu kolejką na górę. Taka fantastyczna opozycja – całkiem, jak w mojej głowie. Zdrowieję chyba nieco.
-
Listopad 2020r.
Najgorsze jest, kiedy targają głową Demony. Niby wiadomo, niby chcesz – bo dziecię, bo inni... Tak naprawdę, jedyne o czym myślisz, to dać temu wszystkiemu spokój. Odpuścić. Odpocząć. Nie musieć czuć, myśleć. Zaciskać zębów, które od samego świtu bolą od permanentnie zaciśniętej szczęki. Nie jestem sobą, nie umiem zapanować nad emocjami – naprzemiennie – agresją i łzami, które bez końca wylizują moją twarz, są jakby niezależnym bytem zupełnie niezależnym ode mnie. Nie panuję nad tym, nad sobą, nad niczym. Nie umiem zadbać o swoją głowę, bo to już nie ja. Biochemiczne zmiany w mózgu zawłaszczają mnie, pochłaniają bez reszty. Zatapiają w tym jebanym marazmie, w którym już chyba zostanę. Bezgłośnie chcę wołać o pomoc. Ktoś słyszy?!? Chyba nie, słyszę jedynie: „ sama piętrzysz problemy”. Może faktycznie.
W zasadzie nie wiem, co jest najgorsze – ten „Człowiek, Co To Poszedł” w najtrudniejszych z chwil w moim życiu, w której najbardziej potrzebowałam zapachu jego skóry, czy ja sama, która powoli poddaję się, przyjmując, co dają: kłopoty finansowe, podejrzenie potwornej choroby. „ Z tobą fajnie, ale bez ciebie też fajnie”. Naprawdę jestem aż tak beznadziejna?! Chyba tek. Przecież czułam, że nie pasuję do tego świata zupełnie. Przestrzeni pełnej zbytków, ułudy i kłamstw. Narcystycznej arogancji. Blichtr na pokaz – wszystko, ale nic co naprawdę ważne. Złapałam się na lep uwagi. Ja i moja ślepa dusza. Szkoda, że choroba w dupie miała ślepotę. Jebać.
Wydrapuję się pazurami do następnego upadku w syf. Czasem z wysokości – a mówią o mnie: „ nie da się nie lubić twojej energii i wiecznego zadowolenia”. Dobre. Wyśmienite nawet. W środku rozpierdol zupełny, o którym wiem tylko ja. I pani doktor, która przepisanym proszkami próbuje zadbać o mnie, żebym nie zrobiła sobie krzywdy: „proszę jeść, dla głowy”. Nie chce mi się jeść. Chcę tylko spać. Nie mogę nikomu powiedzieć, szepczę do Ukochanego Futerka: „pomóż mi, pomóż mi przetrwać! Chyba chcę żyć.” Pierdolenie. Jedyne, o czym myślę, to jak zniknąć. Nie mogę nikomu powiedzieć. Mówią, że się użalam, bo kłopoty finansowe, bo te być może rak realny, bo zostawił mnie ktoś, kto był dla mnie kimś więcej niż chciałam. Chu – jo – wo!