Tag: dzieciństwo

  • Końcówka czerwca, 2024r.

    Byłam wczoraj u rodziców. Czekając na Padre, poszłam za garaż, na boisko mojej dawnej podstawówki, po której w zasadzie nie ma śladu. Zarośnięte młodnikiem boisko. Resztek wyburzonych murów praktycznie nie widać zza drzew. Miałam do szkoły dwie minuty. Dosłownie.

    Okna kuchni rodziców, w części wychodzą na dawne boisko szkolne. Na wprost ( kiedyś ), piaskownicy i prowadzącej doń drogi, po której skakaliśmy w dal.

    Pamiętam jedne takie zajęcia, a ściślej – wpatrywanie się w ten piasek z kuchennego okna w oczekiwaniu na ukochane gołąbki mojej Madre. Biegłam potem do kaplicy na popołudniowe zajęcia z religii. Takie to były czasy. Wczoraj moje rodzime osiedle zrobiło na mnie przygnębiające wrażenie. Choć niektóre panie w tych samych od lat sklepach, mnie poznawały i uśmiechały się szczerze do mnie, to smutni ludzie snujący się po chodnikach i wyjątkowo zmęczona życiem Pani Z Żabki, byli zaskakującym widowiskiem. Mam takie wrażenie że panuje tam przedziwna energia zwątpienia, jałowości, nijakości. Smutne.