Twój koszyk jest obecnie pusty!
6 maja 2024r.

kategoria
Czasem zastanawiam się, jak to się dzieje – a dotyka mnie to co roku – że zawsze przegapię fazę od momentu, kiedy na drzewach pojawiają się delikatne listeczki do czasu, kiedy falują okazale na wietrze. Chyba podobnie mam też z ludźmi. Okazuje się, że często też przegapiam ludzką fazę od serdeczności, po pasożytnicze, jak jemioła, zasysanie - w moim przypadku – energii. Ludzie są przyjemni, ale na ile prawdziwi?!?...
You know what, some time ago – speaking of “revealed truth” – I had the pleasure to participate in an emotionally exhausting yet incredibly vivid meeting that prompted me to take actions, majestically ;) just as I am doing now. I mean the meeting with the wonderful Karolina and the awe-inspiring, huge (literally!) Raban from Horse Spirit.
Chciałam poznać siebie lepiej, zrozumieć widziane przeze mnie strachy wszelakie i poznać, co trzyma mnie ciągle i niezmiennie w miejscu, mimo przekonania, że mogę zrobić coś więcej, uważniej. Zmienić się. Miał to być przyczynek do pozbycia się taszczonych latami przekonań, które odkryłam w końcu, jak Kolumb być może „swoją” Amerykę. Zastanawiam się czyjeż zdziwienie było większym.
Mimo iż żyję z wyobraźni i próbowałam przygotować się na to spotkanie, czytając oń, nie miałam świadomości, jak wielkie wrażenie na mnie zrobią te spędzone z „państwem” niemal trzy godziny. Nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek wcześniej miała tak doskonałego nauczyciela... samej mnie.
Przepiękny „tonowy chłopak”, ciekaw konsekwentnie zażywającej co wieczór proszków, co by podołać życiu, mnie. W niewypowiedziany sposób, zaskakująco reagujący na najmniejsze moje każde drżenie wewnętrzne. Przy każdej wątpliwości w głowie, ściśniętym żołądku czy iść dalej – zatrzymywał się, próbując mnie szczypnąć, jakby chciała spytać:
„ to co, chcesz iść dalej, bo nie czuję, jakbyś chciała”
Niewiarygodnie bliski, jakby połączony z moim ciałem, uysłem – znakomity.
Wiecie, co wzruszyło mnie najbardziej? Chyba zobaczyłam w nim siłę, próbę zaopiekowania się mną, coś na kształt poczucia bezpieczeństwa, czyli „histerie”, jakich trzeba mi najbardziej od dawna. Siła Rabana, jego pewność siebie, asertywność, uzmysłowiły mi, że też mogę taka być – niekoniecznie opierając się na stałym moim schemacie „siłaczki”, która od dawna wlecze wszystko sama na swoich bolących lędźwiach.
Good, right?! It’s fantastic how perfectly one can be in symbiosis with horses. They respond to every tension, every hesitation — which I relentlessly try to understand from the saddle, wanting to communicate with “Her Highness” ;)