10 czerwca, 2024r.

Spojrzenie – szczególnie dziś. Szczególnie, ponieważ w cyklu ( moim ), depresyjnym są takie chwile, kiedy dużo się zmienia, a dyktowane to jest... zapominalstwem mym i przerwie w „dostawie chemii” do mózgu, w którym zaszły przecie zmiany. Nie powinnam o tym pisać pewnie, bo niedozwolonym jest w leczeniu depresji samowolne odstawienie leków. Kiedy zatem jestem naprawdę sobą – kiedy biorę proszki, czy kiedy je odstawiam, chcąc przekonać się, na ile jestem w stanie uładzić odurzoną chemią we mnie Bestię, która każe zaciskać mi boleśnie szczęki, powodując ścieranie zębów. Która podstępnie szepcze mi do ucha: „ olej głupców, gardzisz nimi – pokaż to!”. W zamian za to, proponuje mi nieznośny szum w uszach, uciążliwy pisk. Nakazuje głowie „kręcić się” okrutnie, nie nadążając niejako za obrazem, powodując bolesne uczucie odosobnienia, niespójności, agresji. Potworze, Potworze czy już zawsze będziemy tak sobie w niemal pełnej symbiozie żyli?!? Czy jedynym na Cię sposobem, jest chemiczne ogłuszenie?!? Czy jeśli teraz zakochuję się w kimś, to ja czy Ty, Podstępna Żmijo?? Nienawidzę Cię, a jednocześnie – arogancko i zupełnie absurdalnie cichuteńko uwielbiam, bo mam nad Tobą przewagę farmakologiczną. Pozory. Jednakowoż, pozwalasz mi zobaczyć w sobie historie, o jakich nigdy wcześniej nie śniło mi się.